Wyjątkowo śmieszny proces o zapomnianą torbę pełną cannabisu odbył się we Wiedniu. W torbie sportowej, która została zostawiona w tramwaju, znajdowały się około 2,1 kilogramów marihuany.
Bezpański ładunek wpadł w oko maszyniście i oddał on ją w ręce biura rzeczy znalezionych ÖBB. Pracownice biura były niemało zaskoczone, gdy otworzyły znalezisko w celu sprawdzenia jego zawartości.
Jeszcze tego samego wieczoru pojawił się tam 32-letni mężczyzna, który chciał odzyskać swoją zgubę – wtedy zabrzmiał dźwięk kajdanek. Na posterunku policji mężczyzna oskarżył swojego byłego kolegę z klasy. Ten miał go poprosić o to, aby stawił on się w biurze i odebrał jego zapomnianą torbę.
On więc na prośbę kolegi tak zrobił i spytał się o bagaż. Wypuszczono go więc na wolność i wszczęto postępowanie przeciwko jego koledze. Przed Sądem okazało się, że kolega został niewinnie posądzony, a cała ta historia była zmyślona. Więc go uniewinniono.
Również badania DNA nie wykazały żadnych wskazówek na to, aby którykolwiek z mężczyzn dotykał torby czy jej zawartości. Niestety materiały z monitoringu zostały już skasowane, gdyż policja przegapiła zabezpieczenie materiału z monitoringu.
32 latek jako świadek pod przysięgą zeznał, że w tramwaju zapomniał jedynie torby z rolkami. Stwierdzenie, że w biurze rzeczy znalezionych chodziło mu właśnie o tą torbę i podaje, że należy ona do niego tłumaczy swoim stanem nietrzeźwości.
Poza tym pokazano mu tylko zdjęcie wykonane telefonem komórkowym, które ze względu na wadę wzroku musiał pomylić.
Oskarżono go jedynie o składanie fałszywych zeznań, ponieważ kłamał, że o udanie się po torbę poprosił go jego kolega.