Legalizacja marihuany staje się coraz częstszym tematem w krajach zachodnich. Po wielu latach zakazu w końcu prawda o niesamowitym pozytywnym działaniu tej rośliny wychodzi na jaw. Powoli ale pewnie ludzie odkrywają coraz to nowsze i liczne zalety terapeutyczne, które niesie za sobą cannabis dla naszego organizmu – i to bez żadnych skutków ubocznych.
Równocześnie cannabis okazał się niewinną używką w wolnym czasie dla dorosłych, i często zwany jest też lifestyle-cannabisem, przede wszystkim jeśli porównamy tą używkę z dwoma innymi, które są legalne – mianowicie z alkoholem i papierosami. Najważniejszym psychologicznym działaniem cannabisu jest to, że pomaga on ludziom rozluźnić się i poprawić swój humor. Rzeczywiście marihuana jest w stanie uszczęśliwić człowieka.
W przeciwieństwie do papierosów nie odnotowuje się żadnych groźnych chorób, jak nowotwór czy problemy z sercem, a w porównaniu do alkoholu nie ponosimy żadnych szkód np. na wątrobie. I po marihuanie nie mamy kaca… Istnieje jednak ciągle wielu przeciwników, którzy za wszelką cenę walczą z ogólnoświatową rewolucją cannabisową. Ci, którzy pomyślą, że są to może konserwatywne i religijne organizacje, będą w błędzie.
Najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia czym jest marihuana i jakie są jej działania. W Polsce dobrym na to przykładem jest pan prezes… Oprócz tego zawziętą walkę z marihuaną toczą ci, którzy na jej legalizacji mają najwięcej do stracenia. Czyli koncerny farmaceutyczne czy przemysły alkoholowe oraz tytoniowe, które drżą o swoją egzystencję. Największą propagandę antycannabisową w historii prowadziły przede wszystkim branże „Big Alcohol” i „Big Tobacco”.
Mogły one przy tym przez długi okres czasu i całkowicie autonomicznie oraz bez żadnych wpływów politycznych rządzić całym światem, gdyż one same posiadają wiele wpływu. Przez wszystkie te lata miliony ludzi na całym świecie przypłaciło swoim życiem przez choroby nowotworowe oraz popadnięcie w alkoholizm. Dodatkowo podatnicy zostali obarczeni kosztami utrzymania systemu zdrowotnego państw przemysłowych, aby ten się nie zapadł.
Cannabis za to jeszcze nikogo nie zabił. Na całym świecie nie jest znany ani jeden śmiertelny przypadek, który w jakikolwiek sposób mógłby zostać pośrednio bądź bezpośrednio połączony z cannabisem. Roślina ta nie powoduje również żadnych chorób, a wręcz przeciwnie pomaga w walce z rakiem, chorobom Parkinsona czy Alzheimera oraz przy napadach padaczkowych. Takich pozytywnych działań jest o wiele więcej i można by tu wymieniać bez końca.
Cannabis nie jest też w żaden sposób trujący, nawet w dużych dawkach. Mało tego, nasz organizm z natury posiada komórki endokannabinoidowe, czyli te, które są też zawarte w cannabisie. Pomagają one nam utrzymać nasze funkcje życiowe, jak pamięć, metabolizm oraz rytm snu.
Jak widać nie jest w tym nic dziwnego, że przemysł alkoholowy, tytoniowy, a nawet farmaceutyczny za wszelką cenę będzie walczył przeciwko legalizacji i wprowadzeniu na rynek marihuany. Mają one po prostu za dużo do stracenia, jeśli nie wszystko. Łącznie przemysł alkoholowy jest wart w tej chwili około 1,2 bilionów dolarów. W przemyśle tytoniowym dodatkowo mamy do czynienia z oligopolem, który rocznie przynosi zyski w kwocie 800 miliardów dolarów.
Razem mają obydwa te przemysły rynek wart 2 bilionów dolarów. Nic więc dziwnego, że łączą swoje siły w walce z marihuaną, która w zeszłym roku przyniosła w USA zyski równe kwocie 7,3 miliardów dolarów. Według analiz specjalistów w następnych latach liczba ta ma wzrosnąć do 50 miliardów dolarów. Nawet wtedy są to tylko jedynie 2 procenty zysków z branży alkoholowej i tytoniowej.
Komentarz do “Cannabis jako poważne zagrożenie dla przemysłu alkoholowego i tytoniowego”
a dla tej tzw „sztuki”..będziemy mieli więcej artystów niz ludzi chętnych to oglądać 🙂