Zbyt często ludzie decydują się na samotne spędzenie weekendu na kanapie przy paleniu jointa. Oczywiście, że fajnie jest poświęcić sobie samemu czas i absolutnie nic nie robić, ale nie powinno stać się to rutyną. W końcu przez to rodzą się też stereotypy, na przykład, że konsumenci marihuany są leniwi. A więc wstawajcie ze sowich kanap i łapcie pokemony!
Już od dawna popularna gra Pokemon Go zdaję się ułatwić palaczom marihuany podjęcie decyzji czy mają zostać oni w domu czy raczej wyjść na świeże powietrze i odkryć trochę natury. Pomyśl sobie tylko, że w tym czasie, kiedy siedzisz w domu, mógłbyś spotkać niezwykle rzadkiego pokemona.
Ale musisz uważać. Nie daj sobie przez pokemona za bardzo odwrócić swojej uwagi. Mianowicie pewien 30 latek z Monachium stał się ofiarą swojego fanatyzmu pokemonami i samej gry Pokemon Go.
O godzinie 6:20 rano w jednej ręce trzymając jointa a w drugiej smartfona stanął on przy jednej z ulic i chciał zdobyć dla swojej drużyny tamtejszą arenę.
Przejęty grą nie zauważył, że w jego stronę zbliża się pieszy patrol policji. Jedyne co zdołał powiedzieć to „o cholera” i spytał funkcjonariuszy, czy mógłby tylko dokończyć swoją rozgrywkę. I nie jest on jedynym zatrzymanym, który zwrócił uwagę policjantów.
W Stanach Zjednoczonych pewien mężczyzna udał się w środku nocy na połowie na pokemony. W parku poznał on dwóch nastolatków i zaczął wymieniać się z nimi opinią na temat gry Pokemon Go, gdy nagle zjawiła się policja.
Dla tych trzech trenerów pokemonów niełatwo było się wytłumaczyć przed policją i ją przekonać do tego, że grają tylko w tą grę, a nie, jak to wygląda, handlują narkotykami.
Mężczyzna na koniec dodał tylko, że wygląda na to, że najwidoczniej wygląda to zbyt dziwnie, kiedy dwojga czarnoskórych nastolatków spędza czas z czterdziestoletnim białym mężczyzną o trzeciej w nocy w parku…
